Przez bardzo długi czas moje treningi odbywały się rano - między pierwszym, a drugim posiłkiem. Z tego też względu o poranku niezmiennie królowały węglowodany, głównie pod postacią owsianek i wszelakiej maści placuszków (łatwo zauważyć tą tendencję przeglądając starsze wpisy na blogu;)). Ze względu na pracę pory moich wizyt na siłowni dość znacząco uległy zmianie, niestety moje przyzwyczajenie do słodkich węglowodanowych śniadań było tak duże, że nie potrafiłam wyobrazić sobie innego rozpoczęcia dnia.
Decyzję o żywieniowej rewolucji odkładałam więc w czasie bardzo długo, ale udało mi się wreszcie ją zrealizować i od mniej więcej dwóch tygodni regularnie na śniadanie pojawia się posiłek białkowo-tłuszczowy. Nie potrafię jeszcze stwierdzić, co pasuje mi bardziej i po którym z nich czuję się lepiej - niemniej jednak zapach omleta z dzisiejszego przepisu o poranku bije na głowę każdą owsiankę i coś czuję, że prędko nie zniknie on z mojego śniadaniowego menu... ;)
Omlet z szynką szwarcwaldzką, lazurem, suszonymi pomidorami i szpinakiem
Składniki na 1 porcję:
3 jajka
30 g sera pleśniowego - u mnie mój ukochany lazur
3-4 suszone pomidory
garść świeżego szpinaku
20 g szynki szwarcwaldzkiej
30 g czarnych oliwek
10 g pestek dyni
papryka
sól, pieprz
ewentualnie dodatkowo: rukola
wartość energetyczna 1 porcji: ok. 470 kcal
B: 37 g T: 35 g W: 1,5 g
Jajka wbić do miseczki, wymieszać. Dodać pokrojony lazur, suszone pomidory, szynkę szwarcwaldzką oraz pozostałe składniki (poza rukolą), ponownie wymieszać. Wlać na rozgrzaną patelnię, smażyć na niewielkim ogniu pod przykryciem, aż do ścięcia się jajek. Przełożyć na talerz, udekorować rukolą.
Muszę się w końcu przekonać do jedzenia omletów! :)
OdpowiedzUsuńWarto! ;)
Usuń